poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Prolog

- Mela proszę Cię, zrób coś! - płakała sześciolatka, zakrywając uszy małymi rączkami, podczas gdy na drugim końcu mieszkania odbywała się głośna kłótnia rodziców, niestety, pijaków i ćpunów. Starsza o niemal trzynaście lat Melania dopakowywała ostatnie rzeczy do walizki, którą dzieliła wraz z siostrą i rzuciła ją przez okno wyczekującemu dwudziestoletniemu bratu. Wyjście przez okno nie sprawiało najmniejszego problemu, gdyż mieszkali na parterze, na szczęście. Doskonale było słychać wszystkie wypowiadane słowa przez Beatę i Marka, rodzicielów trójki. Nie były to piękne wypowiedzi, ponieważ co trzecie słowo było zastępowane przekleństwem. Czym prędzej rodzeństwo pognało na przystanek, gdzie chwilę później nadjechał autobus wiozący pasażerów na dworzec PKS. Stamtąd kolejny środek transportu zabrał ich w godzinną podróż do Poznania, było to jedyne najbliższe lotnisko w okolicy. Przez równy rok starsza dwójka pracowała w wolnym czasie, wszystko odkładając na ten dzień.
Dłużąca się podróż w końcu zakończyła się, jednak wszyscy wciąż byli mocno zdenerwowani. Kolejne czekanie zajęło 15 minut, gdy w końcu udało się im rozsiąść się wygodnie w fotelach samolotu.
- Niech się cieszą - zaczął Olek, wpatrując się w horyzont za małym okienkiem. - Nie mam zamiaru patrzeć na ich zarzygane mordy. Wystarczy, że straciłem dla nich 20 lat.
- Przestań - ucięła Melania, z widocznym grymasem na twarzy. - Lepiej zastanówmy się co będzie dalej. Nie mam zamiaru o nich myśleć. Oni dla mnie nie istnieją.
- Wszystko się ułoży. O nic się nie martw. - pocałował młodszą w czoło.
"Proszę zapiąć pasy, startujemy. Życzymy miłego lotu!"
Na miły, ciepły głos stewardessy rozchodzący się z głośników kabiny cała trójka odetchnęła ze spokojem. W końcu mogli uwolnić się od wiecznego smrodu, krzyków, butelek walających się po całym mieszkaniu, no i oczywiście ludzi, którzy te butelki opróżniali i rozrzucali. Od dawna nie nazywali ich rodzicami. Mela cieszyła się, że w końcu będzie mogła normalnie spać, nie martwiąc się o to, czy schlanym domownikom nie przyjdzie coś głupiego do głowy. Z kolei Olek cały czas rozmyślał, co będzie dalej. Jak znajdą mieszkanie, czy przyjmą go do jakiejś pracy, chociażby fizycznej, jeżeli on zna jedynie podstawy języka. Nadzieję widzi tylko w Meli, jej pasją od zawsze była nauka angielskiego. I najważniejsze- czy Czarek ich nie wystawi. Jest to jego znajomy, który dawno się tam przeprowadził. Miał im zapewnić pokój, gdzie mieli spędzić kilka nocy, puki nie znajdą własnego kąta. Cały lot trójka przebyła w ciszy, topiąc się we własnych przemyśleniach. Co było najbardziej zaskakujące? Mała Emilka, nie poszła jeszcze nawet do podstawówki, a rozumie więcej niż niejeden dorosły. Przez te kilka lat radziła sobie tylko ona z siostrą i bratem. To, że dojrzała w takim wieku, jest mega dziwne nawet dla sąsiadki z góry, która pomagała rodzeństwu jak tylko mogła. Dziewczynka przesiadywała u niej podczas, gdy starsi ciężko pracowali na bilety, ale w końcu się udało.
"Samolot zaraz będzie przystępował do lądowania, witamy w Los Angeles! Proszę zapiąć pasy bezpieczeństwa"
Po komunikacie na twarzach całej trójki zagościł wielki uśmiech. W końcu poczuli, że są wolni. Mela wysiadła z samolotu i od razu ciepłe promienie Californijskiego słońca okalały jej bladą twarz. Odchyliła głowę ku górze zamykając oczy, oddając się w pełni działaniom UV. Lotniskowe autobusy zabrały pasażerów do wnętrza budynku, gdzie odbyła się odprawa i te inne bzdety. Od razu, gdy rodzeństwu udało się wydobyć z budynku, zamówili taksówkę i pojechali prosto do centrum, gdzie w tradycyjnej amerykańskiej restauracji zjedli ciepły posiłek.
- Czarek przygotował dla nas nowe dowody osobiste. Od dzisiaj nie nazywamy się tak, jak dotychczas.  Znaczy no - ciągnął dwudziestolatek - nadal będziemy się tak nazywać jak się nazywaliśmy, lecz żeby się nie wyróżniać trzeba się posługiwać amerykańskimi odpowiednikami. Ja, jestem Alex, a Ty Melanie - wręczył siostrze nowiutki dowód tożsamości. - A Ty, kochanie jesteś po prostu Emily.
_____________________________________________

Tak więc jest prolog. Będę wszystkim bardzo wdzięczna za każdy komentarz. Jeśli macie jakieś uwagi, również o nie proszę. Wszystko się przyda. W razie jakichkolwiek niedomówień, pomysłów dotyczących wydarzeń, w karcie 'Kontakt' wszystko jest napisane:)
Zapraszam również do przeczytania FAQ i zapoznania się z bohaterami.

To, byłoby na tyle:) Miłego wieczorku!
~Naomi

4 komentarze:

  1. Wiem, jakiego kopa do działania dają komentarze, więc tak oto komentuje.
    Rozdział bardzo mi się podoba, ale mam zastrzeżenie co do imienia małej.. Jak mogłaś ją nim skrzywdzić? Tak, dokładnie, nosze to samo imie ;-;
    Kurde, nie wiem co pisać, no bo wenty za bardzo nie ma..
    Weny życzę i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze, że prolog mnie zainteresował. Mam już pewne domysły co do dalszego ciągu, ale pozostawię to dla siebie.
    Hm... ale nie uwzględniłaś, gdzie jadą. Domyśliłam się, że do USA, ale nie napisałaś tego. Taki jeden błąd.
    Ale piszesz bardzo ładnie, składnia dobra, czyta się to przyjemnie. Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to zrobiłam to specjalnie. Ale dziękuję za uwagę:)

      Usuń
  3. Jezu to jest cudowne! Zapowiada się bardzo ciekawie! Zaraz zaczne czytać pozostałe rozdzialy :) Plus wybralas na bohaterów jedna z moich ulubionych modelek i oczywiście Biersacak <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = komentujesz! Nie ma że nie chcę! Zrób to dla Black Veil Brides:)
Jeśli korzystasz z opcji anonimowej podpisz się ksywką, imieniem, cokolwiek, bym wiedziała, kto pisze:)